Dla niektórych od pewnego czasu nieprzerwanie trwa sezon ogórkowy i umierają z nudów przed telewizorami, oglądając z rana Kingę Rusin, a wieczorami pijąc browary do powtórek "Klanu", ale dla niektórych ten czas jest naprawdę gorący. Ja na przykład nieprzerwanie surfuję na falach sezonu festiwalowego i czuję się z tym jak ryba w wodzie.
Ciężko wrócić mi do normalnego życia po Audioriverze i uciec od tanecznego transu, podczas gdy czas najwyższy przestawić się na gitary i shoegaze, bo jak tu na OFF Festivalu pokazać się jako techno-laska z Płocka? To się nie godzi. Zaznaczam więc powoli markerem w screenSHU swoje plany koncertowe na poszczególne dni i uśmiecham się pod nosem na myśl, że Katowice na początku sierpnia stały się już w jakimś sensie tradycją, którą na domiar dobrego bardzo chcę utrzymywać.
Odliczamy więc: RAZ, DWA i TRZY!
Ciężko wrócić mi do normalnego życia po Audioriverze i uciec od tanecznego transu, podczas gdy czas najwyższy przestawić się na gitary i shoegaze, bo jak tu na OFF Festivalu pokazać się jako techno-laska z Płocka? To się nie godzi. Zaznaczam więc powoli markerem w screenSHU swoje plany koncertowe na poszczególne dni i uśmiecham się pod nosem na myśl, że Katowice na początku sierpnia stały się już w jakimś sensie tradycją, którą na domiar dobrego bardzo chcę utrzymywać.
Odliczamy więc: RAZ, DWA i TRZY!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz