8/08/2014

unsound.txt

Byłam dzisiaj na pogawędce rekrutacyjnej w sprawie wolontariatu na krakowskiej edycji Unsoundu. Oczywiście dla niepoznaki udawałam wyzwoloną, kompletnie wyluzowaną i wygadaną młodą kobietę, żeby skutecznie zwiększyć swoje szanse. Możliwe, że nawet mi trochę wyszło, bo ostatecznie przyjęto mnie z otwartymi rękoma, a gdy komisja zapytała mnie, jak opiniuję w sprawie Unsounda, to wylał się ze mnie niespodziewany i niekończący się potok wyrafinowanych i miłych słów. Pośród dość entuzjastycznych opinii o ogólnej wspaniałości festiwalu, padło z moich ust też znaczące stwierdzenie pt.: czuję, iż jest tam bardzo amerykańsko i w ogóle, na co dostałam prawdopodobnie żartobliwą propozycję zostania oficjalną twarzą Unsound i słowa, że powinni mieć kamerę ze sobą, by mnie nagrać, bo to co mówię, jest niesamowite.

FUCK YEAH. Październiku nadchodzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz