8/04/2014

off is off.txt

Poniedziałek. Wracałam dzisiaj przed południem z Katowic do Krakowa w nastroju jeszcze mocno festiwalowym i liczyłam, że w busie roić się będzie od ludzi z OFF-owymi opaskami, karimatami, plecakami i śpiworami, którzy dadzą mi okazję na nasłuchanie się snobistycznych opinii i narzekania stylizowanego na wieczne niezadowolenie Warny-Wiesławskiego. Zamiast tego obok mnie siedział typowy Janusz - z wąsem, koszulą w kratę, spodenkach w kratę i sandałach wraz z szarymi skarpetami, a obok kłębiła się jego wyjęta rodem z PRL-u rodzina. Myślę, masakra, szczególnie że gdy ja zajmowałam przeglądaniem Metra oraz czytaniem OFF-owej książeczki w celu pogłębienia swojej kompleksowej już wiedzy, to Janusz wyciągał po kolei gazetki promocyjne supermarketów i wnikliwie się z nimi zapoznawał: najpierw wczytywał się w Lidla, potem w Żabkę, później w Praktikera i Biedronkę, a przy okazji podglądał mnie i drapał się wtedy po głowie. Liczyłam, że powie coś do mnie, ale komentarze typu pojebani ludzie czy co to to czyta zostawił jak widać dla siebie.

Fajne rzeczy jak zawsze doskonałe
Choć początek sierpnia niezmiennie od czterech lat kojarzy mi się z festiwalowaniem u Rojasa oraz przebywaniem na Trzech Stawach w Katowicach, tak tę edycję OFF-a widzę kompletnie na nowo, prawie oczyma debiutanta. Po raz pierwszy nie śpię na polu namiotowym, bawię się z zupełnie inną ekipą niż zazwyczaj, a na Muchowiec jadę właściwie bez żadnych konkretnych preferencji muzycznych, niczego nie oczekuję i niczym się w sumie mocno nie jaram. Pod wieloma względami OFF okazuje się czasem niespodzianek: nie tylko z powodu dużejilościnarazodkrytychnagle brzmień, ale również na przykład prawie niewidzianych koszulek Joy Division, Sonic Youth czy Morrisey'a oraz nieśledzenia mnie przez (DJ-a) Rojka aka jego całkowitej nieobecności na terenie festiwalu.

Powinnam była w ogóle inaczej zorganizować sobie czas, bo im dłużej o OFF-ie myślę, tym bardziej wydaje mi się, że mogłam w danej chwili iść gdzie indziej, posłuchać czego innego i niedługo dojdzie do tego, że zacznę tworzyć sobie w głowie obraz festiwal zmarnowanych szans. Nie udało mi się odwiedzić ani raz Kawiarni Literackiej mimo fantastycznych debat (Czapliński, Antena Krzyku, Serhij Żadan, Orbitowski), nie pogodziłam również potrzeby tańczenia na MasterCard z innymi doskonałymi występami, nie wyrobiłam się na część interesujących mnie koncertów, nie zdążyłam ogolić się w prawdziwym salonie fryzjerskim (LOL) i nie starczyło również czasu na kolejną dziarę. Damn it!

Jeśli chodzi o rankingi koncertowe to jestem pozytywnie zaskoczona Nisennenmondai, Noonem, Chelseą Wolfe oraz porywającą Orchestre De Poly-Rythmo. Potwierdziły się moje przypuszczenia o kapitalności występów Pionala, Króla, Fuck Buttons, Johna Wizardsa, Holdena, The Range'a oraz Michaela Rothera. Żałuję, że nie miałam okazji zobaczyć Perfume Geniusa, Lyli Foy (chociaż słyszałam, że beznadziejnie wypadła), Jahiliya Fields (3 opinie, że był zajebisty nie mogą kłamać), Rose Windows, Rona Morelli'ego, Svengalisghosta oraz Etienne Jaumet - późna godzina zrobiła jednak swoje, a na OFF-ie bawiłam się jednak bardziej typowo emerycko, a nie na pełnej kurwie. Scena MasterCard zaistniała dla mnie jedynie w sobotę, podczas gdy śliniłam się w tańcu do Fort Romeau i zrobiłam pożytek z moich dancing shoes, zaspokajając potrzebę poaudioriverowego bujania się do utraty tchu.

Podsumowując, Katowice miastem festiwalowym są. Za 16 dni wbijam tu ponownie i na pewno nie wyjadę za szybko, o!

3 komentarze:

  1. Lila Foy miała kiepskie nagłośnienie, ale jej osobowość mnie bardzo, bardzo ujęła. Ja byłam pod wrażeniem ostatniego dnia na scenie eksperymentalnej no i jeszcze kilku innych koncertów (np. Chelsea Wolfe). Ja też zauważyłam to zamiłowanie blogerek (głównie je śledzę) do OFFa :D Czyżbyś jechała na Taurona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatni dzień wygrał pod wieloma względami, też mam takie zdanie w tym temacie.

      Na Taurona oczywiście się wybieram! a Ty?

      Usuń
    2. Niestety nie, czeka mnie przeprowadzka do innego miasta, więc nie dam rady.

      Usuń