8/28/2014

IX. tauron nowa muzyka festiwal 2014.txt

Do tegorocznej edycji Taurona Nowej Muzyki podchodziłam z mocnym dystansem, zapominając zupełnie, że ten festiwal nie zawodzi absolutnie nigdy i nawet jeśli odwołuje się ktoś taki jak Chet Faker, to zostanie mi to zrekompensowane w 100%. Oczywiście nie wiedziałam o tym jadąc do Katowic w nastroju z lekka sceptycznym, z miną nieco zblazowaną i  nieco nieokreśloną - zupełnie przeciwnie niż w drodze powrotnej, gdzie wszystko było euforyczne, wspaniałe, niezapomniane i nowe.

Dziś, prawie tydzień po jego zakończeniu wszyscy piszą i dzielą się swoimi wrażeniami w mniej lub bardziej personalnych relacjach, a ja nie odczuwam potrzeby tworzenia ani listy top10 ani opisywania dokładnie każdego dnia po kolei, stawiając raczej na kontemplowanie emocji i synestezję. Muzyka była przez trzy dni jeszcze bardziej na pierwszym miejscu niż zwykle i chciałabym jak najdłużej zatrzymać ten stan, jak najszybciej wrócić i pozbyć się tej wszechogarniającej ckliwej tęsknoty pofestiwalowej. Zamroczenie, oniemienie, lewitacja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz