4/05/2014

świetliki.txt



Świetliki zespołem brutalnych doświadczeń są. W czwartek, oprócz brudnego smutku i niezawodnego katharsis, otrzymałam również w niechcianym pakiecie widok pijanych nastolatek spod barierek, krzyczących do Świetlickiego "Marcin, teraz dedykacja dla Łukasza, bo ma urodziny", nieustępujących, napierających coraz mocniej, a jakby tego było mało na koniec wdających się w pyskówkę z basistą.

Męczy mnie ta sytuacja i rzutuje na moje emocje z koncertu, który w jakiś sposób uratował mnie od wiecznego zasmutkowania. Wstydzę się za te dziewczyny i wstydzę się za ludzkość, jest mi zwyczajnie głupio, tak jakbym to ja okazała się cebulakiem bez kultury. Nagle miejskie legendy o rzucaniu stanikami na występach Świetlików nie wydają się takie mało prawdopodobne, a pomysł ze sprawdzaniem zawartości oleju w głowie uczestników przy wejściu wcale nie taki abstrakcyjny. Kraków przeprasza Mistrza i kaja się na kolanach ze łzami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz