4/13/2014

liżę rany.txt

Zawsze miałam problemy z powrotami do rzeczywistości dnia codziennego po spektakularnych i krótkotrwałych wydarzeniach, które skutecznie wybijają mnie na dłuższy czas z rytmu. Ogarnięta prawidziwe estetycznym transem, nie jestem w stanie bez zgrzytów zmienić życiowej przerzutki z większej na mniejszą i wygląda na to, że nigdy się tego nie nauczę.

Jestem wysoce nieodporna zarówno na eskapistyczną literaturę, łamiącą serca muzykę, dekadenckie obrazy filmowe, realistyczne sztuki teatralne i niezwykłe wydarzenia, w konsekwencji czego coraz częściej i coraz trudniej jest mi przeżywać dni bez żadnych dodatkowych bodźców. To nowy rodzaj paradoskalnej pociechy dla mnie i dla wszystkich znudzonych doczesnym życiem, którzy odczuwają wobec niego awersję we wszystkich możliwych jej przejawach - niby jest coś, co pozwala od niego uciec, ale z drugiej strony nie odbywa się to bezboleśnie.

"Kto kocha życie, nie czyta. Nie chodzi też zresztą do kina. Cokolwiek by o tym mówić, dostęp do świata artystycznego jest w mniejszym czy większym stopniu zarezerwowany dla tych, którzy mają tego wszystkiego dość."
Michel Houellebecq

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz