Nie mogę zdecydować się, czy bardziej gardzę ckliwymi blogami o uczuciach czy raczej poddaję się empatycznie ich czarowi. Przeglądam w nieskończoność linki i linki linków, żywiąc się wszystkimi tymi rozbudowanymi zdaniami o cierpieniu, o niezrozumieniu, o smutku, o nieprzynależności aż do ostatecznego zapchania się deprechą i mdłości, kiedy to myślę nad ubóstwem własnych zdolności językowych i wymiotuję w wyobraźni. Dzień kończę blogiem Kasi Tusk, bo utwierdza mnie w fakcie wewnętrznego zwypadkowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz